środa, 11 stycznia 2012

Syreni Śpiew

Niespełna tydzień po oficjalnym otwarciu, warszawski bar Syreni Śpiew podbija stolicę. Norbert Redkie, współzałożyciel baru, z przesadną skromnością, za to krótko i zwięźle odpowiada na pytania serwisowi o trendach fpiec.pl.


F5: Co to za biznes?

Norbert Redkie: Bar, pierwszy prawdziwy bar w Warszawie.

Skąd pomysł? Co Was zainspirowało?

Razem z Bartkiem Kraciukiem prowadzimy od trzech lat Warszawę Powiśle. Tworząc to miejsce myśleliśmy głównie o sobie, o stworzeniu miejsca dla ludzi myślących tak jak my. Dla tych, którzy szanują miejską przestrzeń, widzą piękno architektury (nawet tej bardzo zniszczonej i znienawidzonej - jak modernistyczna, kojarząca się pokoleniu naszych rodziców z tym 'złym' systemem). Lata mijają, a my się starzejemy, PKP Powiślem udało nam się zainspirować Warszawiaków do tworzenia miejsc kultury niezależnej, miejsc które są na totalnym luzie a niosą ze sobą coś więcej niż picie piwa. Teraz brakowało nam miejsca, gdzie jako ludzie bardziej spokojni będziemy mogli usiąść i pogadać przy dobrej whisky (tu z pomocą przyszedł mój wieloletni przyjaciel Hubert Karsz - koneser i znawca whisky). Gdzie muzyka nie jest męczącym techno, grają prawdziwi muzycy na prawdziwych instrumentach, a nie kolejny samozwańczy dj. Podobne bary istnieją wszędzie na świecie tylko nie w tym kraju. Miejsca pięknego, ładnego i z pysznymi alkoholami.

Do kogo chcecie trafiać?

Do ludzi którzy są starsi, spokojniejsi, ale nadal w duszy mają diabła. Diabła, który podlany świetnym alkoholem nie jest w stanie przestać tańczyć charlstona.

Co jest w tym innowacyjnego?

Nowy pułap dekadencji. Jak mówiłem wcześniej, w Polsce to miejsce jest innowacyjne, na zachodzie byśmy byli po prostu kolejnym świetnym barem.

Jak widzicie swój biznes za 5 lat? Jak przebiegała realizacja?

Szybko i sprawnie, mamy już doświadczenie i bardzo dobrze wiemy czego chcemy.

Chcemy budować promy kosmiczne, badać głębiny morskie, sponsorować badania medyczne i dobrze się przy tym wszystkim bawić. Pewnie nadal będziemy otwierali nowe miejsca związane z tkanką miejską, będziemy wtedy po 30-tce....hahahaha, a kto wie, co wtedy będziemy mieli w głowach!

Jak się promujecie?

Nie promujemy się, udało nam się zbudować markę, która cieszy się zaufaniem, a co za tym idzie, poczta pantoflowa działa świetnie. Jest jeszcze Facebook, ale kto by ufał czemuś, czego nie można dotknąć. Przecież teraz każdy jest herosem w Internecie, a jego miejsce jest cudowne.

Źródło: www.fpiec.pl

3 komentarze:

  1. po przeczytaniu kilku komentarzy na ich fejsbukowym fanpejdżu chyba nie osiągam jeszcze "Nowego pułapu dekadencji." Podobnie jak wiele innych osób. Kolejna knajpa dla bananowych dzieci.
    Kto by ufał fejsbukowi... akurat Powiśle było nieźle oceniane.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Anonimowy

    Ach ten fejsbuk hejt. Pewnie rzeczywiście nie osiągasz, bo brakuje Ci luzu bananowych dzieciaków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy chciałby się nie promować, a jedynie jechać na swojej marce. Tak się niestety nie da i ciężko mi w to uwierzyć :)

    OdpowiedzUsuń